piątek, 20 kwietnia 2012

w ogrodzie


dziś dzień spędziłam pracowicie. pogoda była genialna. pojawiły się maleńkie rzodkieweczki i to ucieszyło mnie ogromnie :) reszta jak na razie nie rośnie. przynajmniej nie widać. postanowiłam więc wybudować hotel dla robaczków. jak widać na załączonym obrazku jest trzy piętrowy : na poziomie pierwszym znajduje się kora, na drugim pale drewna, (które podkradłam Niedźwiadowi z pod kominka, a na trzecim szyszki.  i tu zaangażowałam dzieci, choć mocno się opierały :))))
Lenka była dziś wyjątkowo grzeczna dlatego mogłam coś zrobić.




dlatego postanowiłam wziąć się za dom. to będzie nasza sypialnia. zdarłam dziś stare tapety i będę myła ściany. ile jestem w stanie zrobić tyle robię. znowu jestem sama i nic nierobienie doprowadza mnie do szału. mam nadzieję, ze chociaż trochę pomogę.
kuchnia

główne wejście do domu

wejście do spiżarki

a tak będzie wyglądała kuchnia. ścianę rozbierał Marcin. ja tylko trochę pomagałam ;)

czwartek, 19 kwietnia 2012

co prawda czosnek sadzi się w listopadzie, ale nie wiedziałam i posadziłam dzisiaj. mam tylko nadzieję, że na wiosnę też się przyjmie i wyrośnie piękny, pachnący i zdrowy. zamówiłam też sadzonki pigwy, jagody kamczackiej i jagody goji. podobno bardzo zdrowe owoce, pięknie wyglądające kwiaty i nie wymagające w uprawie, czyli w sam raz dla mnie. i wyrosły mi już rzodkiewki, pojawił się również groszek. uwielbiam wiosnę :)
a dziś rano jeździł po naszej wsi lekarz weterynarz i szczepił zwierzęta. nasz Whisky został zaszczepiony, a Garfield zwiał.  może następnym razem.

środa, 18 kwietnia 2012

remont domu rozpoczęty!!!

blog trochę się zmienił graficznie, ale niewiele. robiąc wiosenne porządki pomyślałam również o moim "pamiętniczku" ;)
siedzę znowu sama. Niedźwiad wyjechał do Poznania już wczoraj i wróci dopiero w niedzielę. męczy mnie samotność. Matylda z Tymonem w szkole i tylko Lena jest ze mną. za dwa tygodnie kończy swój pierwszy roczek więc póki co nie możemy sobie posiedzieć i pogadać. Do tego popsuła mi się maszyna do szycia i dopadło mnie jakieś niechciejstwo. leń. zwyczajny dół. mam nadzieję, ze minie szybciej niż mnie dopadł.
a poza tym wzięłam się za remont domu. rozbijam ściany, zdejmuję stare deski podłogowe, myję ściany żeby następnie dostać się do tynku... uwielbiam to robić. i liczę na to, że święta Bożego Narodzenia spędzimy w nowym domu. tylko nie zawsze Lena mi pozwala, a do tego jest bardzo zimno.

piątek, 13 kwietnia 2012

wreszcie znalezione hasła do bloga, dadzą mi możliwość nadrobienia zaległości. nareszcie. a tyle do opisania.

wtorek, 17 stycznia 2012

z tęsknotą za wiosną...

tęsknię za wiosną. zima chyba jest właśnie po to, żeby móc czekać na wiosnę. żeby planować, a później wraz z ciepłymi dniami te plany realizować. ja już w wyobraźni siedzę w ogródku, konstruuję hotele dla owadów, szykuję grządki pod uprawę warzyw i ziół, grabię, pielę.... uwielbiam siedzieć w ogrodzie. to potwornie mnie odpręża i relaksuje. mam też nadzieję, że ruszymy z remontem domu, a to cieszy mnie najbardziej. tak bardzo chciałabym dożyć tam wspólnych, pachnących świąt, chciałabym widzieć biegającą tam Lenkę, cieszyć się radością dzieci z ich własnych pokoików, które już dziś zaczynam dekorować. widzę mnie i Marcina krzątających się razem w kuchni, naszej pięknej i wymarzonej... chciałabym odejść, wiedząc, że oni dadzą sobie radę, że są szczęśliwi i nie stanie się im krzywda. tylko o tym marzę.

środa, 4 stycznia 2012

rok urlopu, wyłączenia się z życia... wystarczy. pora wracać

i zabrać się do pracy. mam jakąś energię w sobie. chęci do działania.
bardzo mało śpię. zasypiam około 3.00 - 4.00 rano. czasem siedzę do 6.00. wstaję około 8.00 - 9.00. bolą mnie co prawda oczy, ale szybko dochodzę do siebie. muszę zrobić coś pożytecznego z tym czasem.
zaczęłam myśleć nad powrotem do biżuterii srebrnej.