piątek, 11 marca 2011

poznań

dziś pierwszy dzień bez Niedźwiada. wyjechał wczoraj do Poznania. smutno w domu. nie lubię kiedy wyjeżdza. teraz, kiedy zostało mi niewiele czasu chciałabym spędzać z nim każdą chwilę. nawet najmniejszą. jest moim motylem. jednym z wielu.
wraca w sobotnią noc.na pewno będę  czuwała. może upiekę coś smacznego... gdyby nie mój stan, pewnie mogłabym również pojechać. niestety od listopada leżę w łóżku. wstaję tylko wtedy, kiedy muszę. jadę wtedy na badania, spotykam się ze znajomymi i wtedy jest cudownie. wracam niestety do domu, do łóżeczka i jestem potwornie zmęczona. zbiera mi się woda w organizmie od chodzenia, kręci mi się w głowie, jestem totalnie osłabiona, mam skoki ciśnienia i temperatury i wyglądam jakbym miała dziewięćdziesiąt lat. tracę całkowicie kontrolę nad swoim ciałem i to jest straszne. mózg wysyła jakiś sygnał, a ciało nie reaguje.
czasem bardzo się boję.
 boję się śmierci, bólu i tego że nigdy już nie zobaczę moich motyli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz